Czemu ona się tak daleko osiedliła?-Pytałam samą siebie w myślach. Od nas do Dakry był szmat drogi a Nataniel opadał z sił.
Nagle poczułam ukłucie na łapie. A niech to szlag! Pokrzywy. Miałam na nie UCZULENIE.
-Nie chcesz odpocząć?-Spytałam z naciskiem na ostatni wyraz.
-Nie. Dam radę.-Odpowiedział Nataniel.
-Oj już nie udawaj takiego twardziela.-Powiedziałam-Każdy czuje ból, a ty nie jesteś wyjątkiem.
Nataniel spojrzał na mnie lekko zirytowany
-Ok. Rozumiem. Idziemy dalej.-Powiedziałam
Ruszyliśmy dalej. Nagle przed pyskiem śmignął mi jakiś czarny kształt. Zatrzymałam się.
-Wszystko ok?-Spytał Nataniel.
-Ta...tak.-Bąknęłam.
No tak. Zwidy. Przeciez one zawsze mi towarzyszą po poparzeniu pokrzywą.
Jednak czułam się jakby ktoś szedł razem z nami.
Pogoda zaczęła się poprawiać. Chmury zrzedły i wyłoniło się słońce działając kojąco na chłód towarzyszący mokremu futru.
Po naprawdę długiej drodze ujrzałam jaskinię uzdrowicielki. Weszliśmy tam z Natanielem a naszym oczom ukazała się Dakra.
-Witaj Nekare.-Powiedziała-Ty też Nataniel. Co was do mnie sprowadza?
-Nati postanowił powalczyć-Oznajmiłam z nutą rozbawienia w głosie.
-Zobaczę co da się zrobić.-Powiedziała Dakra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz