niedziela, 15 lipca 2018

Od Nekare cd. Nataniel

Nie do końca rozumiem co się dzieje. To tak jakby ktoś nas obserwował mimo tego, że to praktycznie niemożliwe. Słyszę bicie fal i wycie wiatru aż zbyt dobrze. Już wiem co się dzieje.
-Nataniel, jest za cicho jak na to miejsce. Coś się musiało stać.
Wbiegam po pniu drzewa na gałąź żeby lepiej widzieć okolicę, lecz oprócz ciszy wszystko jest normalnie.
Staram się wypatrzeć każdy szczegol okolicy. Wszystko jest normalnie oprócz tego, że nie widać żadnych oznak życia oprócz nas.
Zeskakuję z drzewa i siadam przed Natanielem żeby opanować myśli.
-Nie rozumiem co się tu dzieje.-Mówię-Nie widać żywego ducha ani nie słychać tych naturalnych dźwięków. Ptaki odleciały i nie widać żadnej żywej duszy. Chciałabym jak najszybciej dotrzeć do siebie żeby móc pomyśleć nad tym wszystkim lepiej.

sobota, 2 czerwca 2018

Od Nataniela C.D Nekare

Poszłem w stronę Dakry zirytowany moim stanem obecnym. Mówiąc szczerze, nienawidziłem chodzić to wszelkiego rodzajów lekarzy. Dakrę samą w sobie lubie, ale jest w tedy kiedy mnie opatruje. Nie zwróciłem uwagi, że Nekare była cały czas wpatrzona w dal. Po kilkunastu minutach mogłem już wyjść z tej wstrętnej jaskini. Poszliśmy przed siebie. Moja ukochana ciągle się obracała.
- Na pewno wszystko w porządku? Jeśli chcesz możemy wrócić się do medyczki.
- Nie, nie! Wszystko dobrze!
spojrzałem na waderę, zatrzymując się,lecz po chwili bez słowa ruszałem dalej za nią. Po pewnym czasie sam zacząłem się ciągle odwracać. Miałem wrażenie jakby ktoś za nami idzie. Nie widziałem nic podejrzanego. Żadnych wrogich zwierząt,stąd Wilków.... coś tu nie gra....popatrzyłem w górę. Słońce lekko grzało osuszając wszystkie rośliny i miejsca watahy. To uczucie nie dawało mi spokoju. Obawiałem się nadejścia ludzi. dawno ich i nas nie było. Zazwyczaj co jakiś czas chodzą do nas na polowania, wyszukując nas - Wilków. Jak dobrze pamiętam nie było ich tu rok. Szłem bijąc się ze własnymi myślami, spoglądając co jakieś czas na Nekare. To uczucie, które mnie teraz ogarnęło... nie czułem to od lat. nawierzchnia już nie wiem czym ono jest. Spód moich łap zaczął się wydobywać czarny dym...mrok. zazwyczaj tak mam jak wpadam w furie, albo używam moich mocy,ale nic z tych rzeczy. Nekare w końcu stanęła jak wryta. Miałem coraz większe obawy że coś jest nie halo że mną, jak i dzisiaj z Nekare. Zacząłem się przyglądać, raz niej, raz swoim lapą, a wrz wszystkiemu co nas otacza. W pewnym momencie mój wzrok zatrzymał się w oddali przed nami. Każdy mały podmuch wiatru przeradzał się w krzyk. Nie byłem pewien co się dzieje. razem z waderą staliśmy jak wryci. Coś nie dawało nam się ruszyć,a może to tylko moje urojenia?

(Nekare?)

czwartek, 3 maja 2018

Od Nekare. CD. Nataniel

 Czemu ona się tak daleko osiedliła?-Pytałam samą siebie w myślach. Od nas do Dakry był szmat drogi a Nataniel opadał z sił.
 Nagle poczułam ukłucie na łapie. A niech to szlag! Pokrzywy. Miałam na nie UCZULENIE.
-Nie chcesz odpocząć?-Spytałam z naciskiem na ostatni wyraz.
-Nie. Dam radę.-Odpowiedział Nataniel.
-Oj już nie udawaj takiego twardziela.-Powiedziałam-Każdy czuje ból, a ty nie jesteś wyjątkiem.
 Nataniel spojrzał na mnie lekko zirytowany
-Ok. Rozumiem. Idziemy dalej.-Powiedziałam
 Ruszyliśmy dalej. Nagle przed pyskiem śmignął mi jakiś czarny kształt. Zatrzymałam się.
-Wszystko ok?-Spytał Nataniel.
-Ta...tak.-Bąknęłam.
 No tak. Zwidy. Przeciez one zawsze mi towarzyszą po poparzeniu pokrzywą.
 Jednak czułam się jakby ktoś szedł razem z nami.
 Pogoda zaczęła się poprawiać. Chmury zrzedły i wyłoniło się słońce działając kojąco na chłód towarzyszący mokremu futru.
 Po naprawdę długiej drodze ujrzałam jaskinię uzdrowicielki. Weszliśmy tam z Natanielem a naszym oczom ukazała się Dakra.
-Witaj Nekare.-Powiedziała-Ty też Nataniel. Co was do mnie sprowadza?
-Nati postanowił powalczyć-Oznajmiłam z nutą rozbawienia w głosie.
-Zobaczę co da się zrobić.-Powiedziała Dakra.

piątek, 6 kwietnia 2018

Od Nataniela C.D Nekare

Obruciłem się i ujrzałem kolejnego wielkiego wilka. Chciałem go zaatakować, jednak nie miałem wystarczająco sił po walce z tamtym. Cofnołem się do Nekare. Wilk Górski zamierzał już atakować, jednak ona go wyprzedziła. Miała przewagę pod względem że mogła wzbić się w powietrze. Ugryzłem wilka, jednak popchnął mnie i rombnąłem w drzewo. Widziałem że walka rozpoczęła się na dobre. Ostatnią rzeczą którą widziałem było wylądowanie wilczycy na ziemi. Potem już straciłem przytomność...
******
Gdy się tylko obudziłem ujrzałem siedzącą obok mnie Nekare. Popatrzyłem na nią próbując pozbierać myśli inprzypomnieć sobie co tak dokładnie się stało. Gdy dodałem do siebie poczułem silny ból łapy oraz skrzydła. Zerwałem się z ziemi, no... Prawie.... Gdy tylko wstałem od razu bezwładnie upadłem na ziemię.
- Czekaj, leż.-powiedziała czule Nekare.
Wzdychnąłem i popatrzyłem się w stronę nieba. Z jednej strony byłem rozbitkiem życiowym, ale z drugiej bardzo się cieszyłem że to ja oberwałem, a nie kto inny bo sobie zasłużyłem.
- Dasz radę dojść do Dakry?
Chwilę się zastanowiłem, jednak stwierdziłem że możemy spróbować.
- Chyba tak...
Wstałem, tym razem wolno. Zachwiałem sięblecz po chwili znów złapałem równowagę.  U boku Nekare, powoli posuwałem się w stronę jaskini medyczki.

<Nekare?>

czwartek, 5 kwietnia 2018

Od Nekare C.D Nataniel

 Bardzo długo siedziałam wpatrując się w miejsce w którym zniknął Nataniel.Dopiero któraś już kropla deszczu która wylądowała na moim nosie przywróciła mnie do świata żywych.Robiło się coraz chłodniej więc schowałam się do jaskini.No i starym zwyczajem sięgnęłam po wspomnienia.Rzecz jasna tylko ich urywki bo więcej nie pamiętam.Przypomniałam sobie tą szara waderę i jej czarną siostrę.Jedyne co je łączyło to niebieskie odznaczenia na ciele.
 Siedziałam tak z dziesięć minut a gdy się otrząsnęłam zaczęłam się martwić.Nigdy nie wiedziałam czego się spodziewać gdy Nataniela nie ma przez dłuższy czas.Owszem, może i jest dorosły (tak jak ja) ale nic nie poradzę że jestem w takich sytuacjach pesymisyką i wymyślam najgorsze scenariusze.Nagle ujrzałam najbardziej denerwujące mnie stworzenie na świecie.Żbik siedział jakby nigdy nic na gałęzi mojego drzewa! Nie sądził chyba że się tam dostanę.Skoczyłam i ostatecznie poleciałam w górę,złapałam nieproszonego gościa i udusiłam.Nie lubiłam zabijać ale żbiki to ZŁO.Przez wielkie ,,Z"! To właśnie żbik zrobił mi na pysku bliznę.Nie widać jej bo jest tam futro ale ja bardzo dobrze pamiętam te pazury z centymetr od mojego oka.
 Wtedy zobaczyłam moją zgubę.Nataniel kulał a w jego stronę zbliżał się jeden z górskich (ja tak na nich mówię) Osłoniłam Nataniela własnym ciałem.Nie pozwolę na to,by ktokolwiek go skrzywdził.Mi Nataniel pomógł kilka razy pod rząd.Moja kolej na narażanie się.
-Tylko spróbuj tu podejść to moje kły będą na twoim karku.-Warknęłam do obcego.
 Zatrzymał się i z powątpiewaniem spojrzał najpierw na mnie a później na Nataniela.Ja byłam gotowa na walkę.

Od Nataniela C.D Nekare

Spacerowałem po terenach watahy, obserwując budzące się do życia rośliny i co poniektóre zwierzęta. Wyczułem pumę. Spojrzałem na drzewo i ujrzałem Nekare i pumę wolno zbliżającą się do niej. Wskoczyłem na drzewo zrzucając z niego pumę. Wadera możliwe że mnie zauważyła, jednak poszłem do niej.
- No co tam piękna. - powiedziałem z lekkim uśmiechem
- No w sumie to nic. Tak sobie spaceruje.
Usiadłem obok niej patrząc w dół. Dzień był piękny i słoneczny, jednak z upływającymi godzinami coraz bardziej się chmurzyło.
- Chodźmy. Nie mam ochoty być mokry
Zeszliśmy z drzewa i udaliśmy się w kierunku jaskini. Zaczęło już padać i dało się usłyszeć odgłosy pierwszej w tej roku wiosny. Byliśmy przed jaskinią, jednak coś mnie tknęło, aby wrócić.
-Przepraszam, ale muszę jeszcze gdzieś iść.
-Ale...
-Nie bój się. Nie zginę-powiedziadłem z uśmiechem i poszedłem w swoją stronę. Obruciłem się aby upewnić się czy moja ukochana na pewno weszła do jaskini. Czym ja się tak martwię?! Może jestem dla niej nadopiekuńczy? Na chwilę obecną to nie był powód do zmartwień. Wyczuwałem zapach którego tak dawno nie czułem. Miałem chwilę zwątpienia, jednak po chwili wiedziałem że to wilki górskie. Tak dawno nas nie odwiedzały.  Przecież w końcu musiały się pojawić. Zauważyłem jednego, pewnie szpiega. Gdy mnie ujrzał od razu uciekł. Zareagowałem w porę, aby go dogonić. Zatrzymałem go. W górze zauważyłem sępy, ich sprzymieżeńców. Wilk mnie od razu przewrócił ( czemu one są takie silne!!!!???) Od razu wstałem i oddałem mu ugryzienia. Dostał ode mnie w szyję, przez co z jakichś niewiadomych powodów dostał silnego krwawienia. Ja z resztą też nie byłem w stanie idealnym. Po kilku mu zadanych ciosach padł trupem. Zacząłem obserwować sępy, które w mgnieniu oka odleciały-pewnie z nowiną dla  Alfy o śmierci jego szpiega. Deszcz i burza rozszalały się w najlepsze. Nie byłem pewien jak zastopować wyciekającą że mnie krew. Postanowiłem że postoję, na deszczu. On zazwyczaj mi pomagał. Kulejąc pomału pisałem do źródła

< Nekare? >

sobota, 31 marca 2018

Od Nekare C.D Nataniel

 Z przymkniętymi oczami leżałam na piasku słuchając uspokajającego szumu fal będącego tuż pod moim nosem morza.Księżyc na rozgwieżdżonym niebie sprawiał,że czułam się jak na innej planecie.Wszystko wokół bylo ciche i spokojne nie licząc może kilku liści podnoszących się przy delikatnych podmuchach wiatru.Rozkoszowałam się nocną ciszą będącą niczym milczące morze.Można było tylko czekać na przypływ.
 Otworzyłam oczy i wpatrzyłam się w gwiazdy migoczące na nocnym niebie bez konkretnego celu.Nagle łapę zmoczyła mi woda.Odsunęłam się by przez przypadek nie zrobić czegoś,co mogłoby się skończyć tragedią.W moim życiu nie było to łatwe bo los nie zna litości.
 Wstałam i ruszyłam przed siebie ostatni raz wciągając zapach morza.Pewnie wielu bardzo przeszkadza to szczypanie w nozdrzach,ale ja po prostu jestem inna i nic na to nie poradzę.Taka się urodziłam.Gdybym miała opisać swoje przeznaczenie to byłoby to:
-Pakowanie się w tarapaty
-Poznanie Nataniela
-I...sama nie wiem.
Więc sami spróbujcie wywnioskować czy mam łatwe życie.Pewnie wielu z was zacznie krzyczeć ,,Tak! Masz Nataniela nie narzekaj!" ale to że kogoś mam,nie znaczy że kogoś nie straciłam.Bynajmniej tak mi się wydaje bo nie pamiętam wiele.Tak krótko rzecz biorąc to oddaliłam się od watahy i złapali mnie ludzie.Mi jakimś cudem udało się uciec i przeżyć.No a samych rodziców nie pamiętam.Pamiętam jedno wielkie NIC.Nie pamiętam imienia matki,jej głosu,jej zapachu ani wyglądu! No błagam.Weź tu bądź normalny.
 Używając skrzydeł ,,wspięłam" się na gałąź pobliskiego drzewa i zaczęłam przeczesywać poszycie lasu.Czego szukałam idzie się bez problemu domyślić.Przeskakując z gałęzi na gałąź przemieszczałam się po lesie.Nie wspomnę o tym,że dwa razy prawie spadłam (nie mówić Natanielowi bo mnie zabije)
 W końcu przysiadłam na gałęzi wiśni i zaczęłam bawić się malutkimi kwiatami.Dosłownie nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić.Poszukiwania Nataniela nie zakończyły się sukcesem więc to wypada z gry.
 Nagle usłyszałam szelest i domyśliłam się, że jeśli to nie Nataniel to mam kłopoty.