Nie mogłem popłynąć przez nurt rzeki. Odwróciłem się za siebie i ujrzałem wskakującą do rzeki Alfe.
-Co ty robisz?!-krzyknąłem w tym czasie kiedy gryf.
-Ratuję członka watahy, nie pozwolę aby ktoś przeze mnie zginął.-powiedziała
Dopłynęła do mnie, złapała mnie za kark i ledwo co wyszła na brzeg. Gdy mnie tylko puściła zakrzyknąłem.
-Ała!
-Sorry.
Na prawdę nie spodziewałem się że szczękę wyrobiła sobie tak silną. No dobra, o prócz tego że na karku mi chyba blizny zostaną i waliła mi krew jak nie wiem co, to jest okej..
-Nie przedstawiłam się, jestem Picallo a to jest Amira.-powiedziała, Amira tylko na mnie warknęła
Na widok warczącego na mnie wilka tylko sztucznie się zaśmiałem-hahaha, miłonwas poznać, he
-Amira, pokazałaś wczoraj gdzie Victor będzie miał jaskinię, prawda?
-Ups, chyba mi się zapomniało.-powiedziała i odleciała.
-Gdzie spałeś?
-Tam koło tego drzewa.
-Ah, miałeś szczęście że się na ciebie nie zwaliło, to drzewo liczy ponad dwa miliony lat.
-No pięknie.
-Chodź, pokażę ci twoją jaskinię.
Udałem się za waderą. Uważnie jej się przyglądałem. Nie było żadnej rozmowy więc musiałem się zająć czymś innym. Droga do jaskini była bardzo długa. W końcu doszliśmy. --Oto twoją jaskinia.
-Ładnie tu. Powiedziałem rozglądając się po przestronnej jaskini.
(Picallo?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz